Modlitwa Taizé o jedność Chrześcijan – relacja

Czy Bóg troszczy się o takie drobnostki jak odpowiednie kwiaty przed ołtarzem? Ku naszemu zdziwieniu, okazuje się, że tak!

W trzeci czwartek maja, modliliśmy się ze wspólnotą Taizé o jedność chrześcijan. Kaplica wypełniła się do ostatniego miejsca, a Pastor Wiesław Didoszak  ze wspólnoty zielonoświątkowej Betlejem przełamał dla nas Słowo o jedności z 17 rozdziału św. Jana.

„Ach, Taizé, ta mała wiosna” – słowa które powiedział św. Jan XXIII są nam bliskie. Taizé jest czymś niepozornym, ale daje nadzieję. Staramy się to podkreślać przez dbałość o wydawałoby się nie najistotniejsze sprawy, jak chociażby wystrój kaplicy. W zaproszeniu do modlitwy pojawiło się ogłoszenie, że można się zaangażować przez przyniesienie kwiatów, czy przyjście 45 min przed spotkaniem, żeby pomóc w przygotowaniu miejsca modlitwy. Kasia, jedna z animatorek wspólnoty, pełna optymizmy napisała, że w drodze z pracy przyniesie tulipany. To mała rzecz, ale od razu się ucieszyłem, tym wiosennym kwiatem, pełnym dobrych skojarzeń. Niestety pracowała do późna i plan się nie powiódł. W porywie serca pobiegliśmy do naszych jezuickich ogrodów (mam nadzieję, że nie czytają tego moi starsi współbracia :)) i narwaliśmy trochę polnych kwiatów, żeby zrobić odpowiedni klimat i w kaplicy i przy stole. Wszystko było na ostatnią chwilę ale, jak zwykle z Bożą pomocą, udało się.

Tuż po 20, kiedy mieliśmy zaczynać, jakaś dziewczyna przyniosła pod krzyż bukiet tulipanów.  Cud?

Czy Bóg zajmuje się takimi małymi sprawami? Gdyby mi ktoś opowiadał o takim „cudzie” kilka lat temu, pełen dystansu i sceptycyzmu, uznałbym to za przypadek, a głosicieli cudu za nawiedzonych. Te kilka miesięcy spędzonych na prostej modlitwie Taizé, ale też i droga osobistej modlitwy do tej pory, pomaga mi jednak uwierzyć, że Bóg nie patrzy na to jak wielkie są czyny, tylko na miłość w nich. Jeśli pragnienie tych kwiatów było od Boga i było z miłości, to On się do tego przyznał i przyniósł rękami i sercem tej dziewczyny. To taka „bezużyteczna miłość”, bezinteresowna, mała, bezbronna i podatna na wyszydzenie kiedy żyjemy według logiki tego świata.

Kolejnym małym cudem były dwie nowe osoby które, nie wiedzieć czemu, przyjechały godzinę wcześniej. Trochę się stresowałem, że nie ma prawie nikogo do pomocy, a te dwie „przypadkowe” osoby idealnie zagospodarowały przestrzeń. Czemu piszę o takich drobnostkach? Obrazują one proces rodzenia się tego spotkania. Nie było zaplanowane z góry, ale rodziło się gdzieś między ludźmi. Można by wskazywać kolejne przypadki, twarze, pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego, ale finalnie współtworzące spotkanie z Bogiem, którego doświadczyliśmy. Pokorny Bóg ukrył się gdzieś w tych przypadkach, żeby czasem nie być posądzonym o ingerencje w naszą wolność, bez której nie ma przecież mowy o miłości. To wspaniała wizja, bo pójście za Bogiem okazuje się być procesem i współpracą. Czymś nieprzewidywalnym, pełnym nowości i żywotności. Zaskoczenie, poczucie łaski, obdarowania i niezasłużonej miłości to uczucia, które towarzyszą na tej drodze.

Całość spotkania modlitewnego zwieńczona była głoszeniem Pastora Wiesława ze zboru „Betlejem”.  Mówił o jedności jaką Syn ma w Ojcu, a Ojciec w Synu. Takiej jedności szukamy i taką Syn nam daje – nie na zewnątrz, ale w Bogu. Pastor zadał nam pytanie o wizję tego doskonałego zjednoczenia, o którym czytaliśmy w ewangelii Jana. Co to znaczy być jedno dziś? Jak poznamy tę doskonałość? Czy mamy być identyczni, sklejeni ze sobą niczym dwie połówki kartki, zespawani niczym sztabki metalu? Czy chodzi o jedność organizacyjną, doskonałość w niebiańskich przepisach? Jak współpracować z Bogiem i jakie są kroki do których On nas zaprasza? Co to znaczy, że otrzymujemy od Boga Jego chwałę i jak może nam ona pomóc w byciu jedno? Padło wiele pytań, które pobudzały do osobistej refleksji.
audio

Spotkanie z Bogiem na modlitwie zaowocowało piękną atmosferą podczas rozmów i posiłku. Byłem naprawdę poruszony świadectwem życia osób, które zechciały się nim ze mną podzielić. Doświadczenie zbawienia w Jezusie Chrystusie, z łaski, to coś co łączy ponad różnicami denominacyjnymi w niewyobrażalny sposób. Mamy tego samego Boga i zarazem Przyjaciela, który  wyrwał nas z niewoli grzechu, do życia w wolności Dzieci Bożych. Jak daleko jesteśmy od doskonałego zjednoczenia o którym mówił Jezus? Jak blisko? Kiedy widzę twarz rozpromienioną blaskiem spotkania z Osobą Jezusa, jestem skory wierzyć, że to zjednoczenie jest bliżej niż nam się wydaje, jakkolwiek je widzi nasz Pan.

Kilka dni po tym spotkaniu zostaliśmy poproszeni o współorganizację kolejnej modlitwy o jedność chrześcijan. Do swojej parafialnej świątyni zarosił nas  ks. Roman Pracki , proboszcz krakowskich Ewangelików. Modlitwa odbędzie się 21 czerwca o godzinie 20, w kościele św. Marcina na  ul. Grodzkiej 58. Zapraszamy i prosimy o modlitwę za to wydarzenie!

 

Treść rozważania do J 17, 20-26:

  1. Drugi człowiek jest dla mnie okazją by kochać. Każde spotkanie mogę uczynić modlitwą, jeśli tylko przyjmę bliźniego otwierając serce bez uprzedzeń i osądu.
    – Skąd czerpać siły do takiej miłości? Jak to robić dzień za dniem?
  2. Jedność, która nie niszczy różnorodności, objawia tożsamość Boga jako Ojca. Misja Jezusa prowadzi głębiej niż pojednanie między ludźmi. Jedna człowieka ze sobą samym by stał się tym, kim jest w Bogu.
    – Co we mnie woła o pojednanie? Jakiej części mnie nie akceptuje?
    Mogę to czasem dostrzec przez relacje
  3. Obdarowałem ich chwałą, którą Mi dałeś aby doskonalili się w jedności, żeby świat poznał że mnie posłałeś.
    Gdy modlimy się razem, zstępuje chwała i Bóg jest obecny między nami – stajemy się razem Jego dziećmi. Niech pragnienie jedności  woła w nas o Ducha Świętego – ogień miłości.